Jak odkryłem "napój bogów", który zastąpił mi...

Jak odkryłem swój skarb wśród napojów pobudzających 
Stało się to kilka dni temu, przeszukiwałem internet w poszukiwaniu alternatywy do małej czarnej. Pamiętam jak pierwszy raz napiłem się kawy i poczułem taki przypływ energii i motywacji, że musiałem zabrać się od razu za moje odłożone na później zadania, potem jeszcze zrobiłem trening i gadałem, gadałem, gadałem. Za pierwszym razem efekt był mocny, miałem takie wielkie oczy że zdziwienia, że ŁOŁ. Pomyślałem sobie wtedy że znalazłem świetny napój na chwilę kiedy brakuje mi motywacji i chęci. Z biegiem czasu niestety, ten efekt malał. Każdy kto pije kawy wie o czym mówię. Trzeba było pić więcej aby poczuć to co za pierwszym razem. Tak też robiłem, ale tej taktyki nie da się stosować w nieskończoność. Na ratunek pojawił się pomysł znaleziony w internecie, czyli detoks. Kilka dni bez kawy i znowu można było startować od początku. Tak wyglądały początki.....

Kilka lat później.

Szukałem innych napoi o podobnym działaniu. Próbowałem różnych rzeczy, oczywiście w granicach rozsądku. Chociaż w tych sprawach.. mam tu na myśli granice rozsądku. Każdy tą granice indywidualnie może mieć w trochę innych odległościach. Stop, bo zaraz tutaj zacznę filozofować, wróćmy do głównego wątku. Testowałem, szukałem, łączyłem, odstawiałem. Robiłem różne fikołki, żeby mieć ten początkowy efekt. Co mogłem to zrobiłem i w pewnym momencie sobie odpuściłem. Piłem kawę po prostu dla smaku, z przyzwyczajenia i dla towarzystwa. Wiadomo, że kawa często nam towarzyszy w sferach społecznych. 

Znowu Kilka lat później, a dokładniej w niedalekich latach 2023-2024

Zacząłem już po jednej tylko kawie odczuwać więcej negatywnych skutków niż zazwyczaj. Mimo, że nie piłem dla żadnego efektu, a raczej z wieloletniego przyzwyczajenia. Lecz pojawiały się coraz częściej nieprzyjemne napięcia w ciele. Takie niezbyt intensywne ale jednak na tyle uparte, że odciągające moja uwagę od istotnych rzeczy dnia codziennego. Poszedłem do lekarza, zrobił badania, zlecił to, tamto i siamto ale zawsze nic nie wychodziło negatywnego, wszystko okej. Swoją drogą przygody lekarskie to ciekawy temat na nowy wpis. Diagnoza była prosta - niech Pan nie pije kawy. 

Proste ale trudne.

Próbowałem nie pić ale wychodziło to różnie. Czasem się udawało na jakiś czas ale brakowało mi jakiegoś napoju. To wieloletnie przyzwyczajenie zaparzania, mielenia ziaren, napawania się ich aromatem, dźwięk pracującego ekspresu. Picie z dziewczyną w poranne chwile podczas weekendu. Za dużo tego było żeby odstawić kawkę od tak. Musiałem wypełnić czymś tą pustkę. Tak dużo rzeczy próbowałem jednak zawsze wracałem do kawy. Aż do...

Kilka dni temu

Znalazłem na forum napój, który ma strasznie trudna nazwę do wypowiedzenia. Nazywa się on ilex guayusa, jest to inna odmiana ostrokrzewu(taka bardziej znana odmiana, która da ci lepsze zrozumienie) to Yerba mate, może o niej słyszałeś już. To odkrycie na potrzeby tekstu, będę nazywał po prostu ilex. Ten skarb zawiera jeden ciekawy składnik, którego brakuje kawie. Nazywa się on teobromina, jeśli nie wiesz co to jest, to powiem w skrócie, że znajduje się ona w kakao i czekoladzie. To właśnie dzięki temu związkowi czekolada tak poprawia nam nastrój i uspokaja. Z ciekawostek to Teobromine odkryto w latach 40. XIX wieku przez biologów badających drzewa kawowe w Ameryce Środkowej i Południowej. Drzewo zostało ostatecznie nazwane Theobroma, co po grecku oznacza "pokarm bogów". Dzięki temu związkowi picie go nie powoduje u mnie tych nieprzyjemnych napięć co po kawie.
Yerba mate i herbaty też zawierają ten związek, jednak ile yerb nie próbowałem to zawsze była dla mnie zbyt gorzka. Herbatę lubię sobie wypić, często nawet testuje różne odmiany, mogę polecić kilka aromatycznych rozkoszy, jednak sam fakt że odkryłem coś nowego oraz jeden Wielki plus ilex jakim jest jej słodko-lekko gorzki smak sprawił że stał się moim napojem bogów nr 1.


Komentarze